Kupując komputer najczęściej dba się o to, by dysponował on jak najlepszymi parametrami, a w konsekwencji aby pracowało się na nim komfortowo oraz by był w stanie „udźwignąć” mniej i bardziej wymagające gry. Budując jego specyfikację ludzie bardzo często zapominają o jego najważniejszej, choć peryferyjnej części – monitorze. Tymczasem to właśnie monitory przekładają się najbardziej na komfort użytkowania sprzętu komputerowego. W tym artykule skupimy się na najczęstszych błędach przy ich wyborze – choć od tego najistotniejszego, a zatem odkładania tegoż wyboru na koniec, już zaczęliśmy, jest ich wiele więcej.
Rozdzielczość i przekątna – czy rozmiar ma znaczenie?
Błędem kardynalnym, który prześladuje osoby przeglądające monitory celem ich zakupu jest wychodzenie z założenia, że „większy to znaczy lepszy”. Rzeczywistość jest zgoła odmienna, a rozmiar monitora powinien być dostosowany do miejsca, w którym będzie on użytkowany. Podstawą jest tutaj odpowiednia odległość między naszymi oczyma a ekranem. Ten ostatni powinniśmy objąć wzrokiem bez większego problemu i bez zmiany pozycji naszej szyi. Siedząc do około 80 centymetrów od miejsca przeznaczenia monitora, powinniśmy postawić na opcję 24-calową. Przy większej możliwości możemy z kolei „poszaleć” z tym nieco większym.
Większy monitor to też większa przestrzeń robocza, która… nie musi być zaletą. Za takową uznają ją z pewnością profesjonaliści – graficy, programiści czy montażyści. Dla przeciętnej osoby nie ma ona kluczowego znaczenia. Monitor nie powinien być też za mały – jego niewielki rozmiar może irytować, zwłaszcza w przypadku chęci wyświetlenia kilku okien jednocześnie.
Monitory a ich dopasowanie do konkretnego zastosowania
Kolejnym błędem, który popełnia większość ludzi jest traktowanie monitorów jako rzeczy bardzo uniwersalnej. Prawdą jest, że sprzęt ten jest w stanie wyświetlić każdy obraz – niezależnie od tego, czy jest on filmem, obrazem czy dynamiczną stroną internetową. Tak naprawdę jednak obraz ten różni się jakością, jasnością, odwzorowaniem kolorów i wieloma innymi aspektami. Zwróćmy więc uwagę na to, do czego będziemy używać komputera, a następnie podejmiemy odpowiednią decyzję.
- Jeśli jesteśmy graczami, wybierzmy monitor o matrycy TN, która gwarantuje szybki czas reakcji. Niestety, osiągany jest on kosztem kontrastu i odwzorowania kolorów, jednak to on jest niezbędny do właściwego odwzorowania dynamicznej rozgrywki.
- Jeżeli monitor ma mieć zastosowanie biurowe, postawmy na taki z funkcją „eko”, umożliwiającą ustalanie „ciepła” kolorów. Biel jest dzięki temu bardziej żółta, a inne kolory – stonowane. Dobrze wpływa to na oczy, sprawiając, że wolniej się one męczą.
- Jeśli monitor będzie przebywał w miejscu mocno nasłonecznionym, postawmy na matrycę matową. Nie odbija ona światła i można z nią pracować również w takich warunkach. Padanie słońca pod niewłaściwym kątem na matrycę błyszczącą może grozić brakiem komfortu oraz, po prostu, irytacją.
- Jeżeli jesteśmy programistami, fotografami lub grafikami, postawmy na matrycę VA lub IPS. Prawda, poradzi sobie ona z grami nieco gorzej (niż matryca TN, o której powiedzieliśmy później) – zaoferuje jednak lepsze kontrasty, większą paletę kolorów, lepsze kąty widzenia oraz bardziej żywe barwy. Te wszystkie aspekty doceniamy w pracy, w której wygląd ma ogromne znaczenie.
Oczywiście każdy monitor jakoś wyświetli obraz, który ma wyświetlić. Nas nie powinno zadowalać „jakoś” – ma być dobrze, a na pewno odpowiednio do naszych oczekiwań.
Złącza w obudowie – dodatek, a może rzecz kluczowa?
Przeglądając monitory rzadko kiedy patrzymy na to, w jakie złącza są one wyposażone. To duży błąd, który może odbić nam się czkawką – zwłaszcza, jeśli kiedyś do monitora będziemy chcieli podpiąć nie tylko komputer, ale i chociażby konsolę. Od przybytku tutaj głowa nie boli.
Standardowym i optymalnym portem jest tutaj ten pozwalający na podłączenie kabla HDMI. Im ich więcej, tym lepiej i choć większość monitorów wciąż daje dostęp do złącza D-Sub, rzadko kiedy się z niego korzysta. Inaczej ma się sprawa z DisplayPort, który również warto mieć. Dla większej kompatybilności, ot co.
Złącza dostępne w monitorze nie zamykają się jednak w obrębie tych pozwalających na przesyłanie obrazu. Mnóstwo modeli wyposażone jest w port słuchawkowy – bardzo wygodny, gdyż znajduje się tuż obok nas (słuchawki przewodowe zwykle musimy podłączać bezpośrednio do złącza w karcie dźwiękowej, co może być niewygodne). Niektóre monitory dają dostęp do hubów USB i choć nie są one czymś koniecznym, stanowią bardzo użyteczny dodatek, po który z pewnością sięgniemy.
Podsumowanie
Odkąd tylko komputery istnieją na rynku, monitory są przez ogół traktowane jako niewiele znaczący dodatek do nich i środek do wyświetlania obrazu. Prowadzi to do bagatelizowania ich wyboru, a w konsekwencji – późniejszego odczuwania negatywnych jego skutków. Tymczasem powinniśmy pamiętać, że to nie na komputer wraz z obudową, a właśnie na monitor patrzymy się w czasie grania w gry, przeglądania Internetu czy oglądania filmów. Wybierzmy więc taki, który uczyni to nie tylko komfortowym, ale i zdrowym.